Są takie rzeczy w życiu mężczyzny, które musi zrobić. Po prostu musi. Wejść na Mount Blanc, postrzelać z AK-47, dostać mandat za seks w miejscu publicznym.
I mieć Porsche 911.
Musi je mieć choćby przez chwilę, choćby używane, choćby przed 40 – swoją drogą mówiłem Wam, dlaczego mężczyzna zaczyna się po 40? Nie? Kiedyś z pewnością opowiem, ale już dziś mogę zapewnić, iż między innymi dlatego, że wtedy stać go na 911.
Dlaczego Porsche 911?
Ponadczasowa linia nadwozia, kobiece kształty, które – notabene – zostały lekko zepsute w edycji 996, ale tylko po to, by powrócić pełną petardą w 997. Kształty, które nie sposób pomylić z innym autem. A teraz szybko pomyśl, jak wygląda Nissan GT-R? A widzisz, o to chodzi. GT-R to rewelacyjny samochód sportowy, jednak to 911 jest ikoną.
Przyjechanie pod sąd 911 zostanie odnotowane. Ilu prawników stać na 911? Niewielu. Szczególnie teraz, gdy zawód został rozwodniony produktem pochodzącym z Biedronki.
Bo ktoś, kto ma charakter wyrażony tym pojazdem, nie jest kimś, kogo się nie zauważa. Można mu zazdrościć, można w głębi duszy podziwiać, ale na pewno się go dostrzega. Zauważacie kogoś, kto podjeżdża pod sąd Audi A4? Nie. Bo ten pojazd z góry jest ograniczony na poziomie gatunku.
Prawnik w Volkswagenie lub w Audi jest jak część wymienna. Jest to na tyle niesmaczne, że jeżdżenie tymi samochodami powinno być zakazane w kodeksie etyki expressis verbis (oczywiście, łaskawie nie dostrzegam tu faktu, iż Porsche należy w pakiecie większościowym do VW).
Brzmienie 6 cylindrów w układzie B w pojemności od 3 do 4 litrów, chłodzonych powietrzem lub wodą, nie ma sobie równych. 911 ma w swoim dźwięku pewną finezję, pewien sznyt muzyczny, metaliczny śpiew nie do zastąpienia innym układem cylindrów. Oczywiście H6 Subaru tak nie brzmi. Bo nie jest 911.
Dodatkową zaletą posiadania 911 jest możliwość zrobienia przesiewu swojego towarzystwa. Ci, którzy podejdą i ucieszą się z Twojego sukcesu, to prawdziwi towarzysze, akceptujący fakt, że jesteś człowiekiem sukcesu. Ci, którzy będą szydzić i się frustrować, to plewa i miło, że sobie poszli.
Owszem, kiedyś pewnie takie auto się sprzeda, bo ileż można walczyć z krakowskimi krawężnikami, polującymi na nasz bezcenny zderzak? Zrobiłeś już jednak to, co należało do Ciebie. Masz przedmiot pożądania większości mężczyzn, których mijasz. I, wiesz, samemu stałeś się tymże przedmiotem.*
* Oczywiście, zakładam, że jesteś zadbany, wypielęgnowany, doskonale wystylizowany, masz nienaganne maniery, sześciopak i – koniecznie – jesteś po 40.
Bez wymienionych wyżej atrybutów prawdziwego mężczyzny nawet nie podchodź do tak pięknych samochodów i jeszcze piękniejszych dam.
Czemu się Pan Mecenas Audi czepia?!
Przecież wydaje się, że to świetne auta dla prawnika. Szcególnie takie A6.
Błagam, finezja robota kuchennego połączona z subtelnością drutu kolczastego. Nie przystoi dżentelmenowi.
To nie powinno być tak,że o gustach się nie dyskutuje?
Zastanawiam się ilu z Pana kolegów w fachu podróżuje klasa S bądź seria 8
A dla kobiety – prawnika co Pan szanowny poleca?
Wiesz.. Świetny pomysł. Zrobię osobny wpis.
Moje Audi A4 pali, 5,47 ropy na setkę. A ile takie Porsze?
Oh jej.. Szanowny Panie Januszu! To wspaniale!
P.s. Z początku miałem ten wpis usunąć, ale zostawię ku przestrodze dla potomnych…
Jakoś nie mogę pojąć fenomenu tego paskudztwa (tak w moich oczach objawia się ta ikona). Ten wóz nie przemawia do mnie kompletnie teraz jak i nie przemawiał do mnie przed 40 stką. Czy w obec powyższego powinienem się martwić ? Analizuje oczywiście pierwsze słowa Pana wpisu. Fakt, że właśnie trafiam w grono plew jest mi wysoce obojętny… 😉
Pozdrawiam wieczorową porą…