Samochód prawnika
A w zasadzie prawnika z klasą. Od znajomych prawników, prokuratorów i sędziów, po pełnomocników często słyszę pytanie – jaki jest stylowy samochód odpowiedni dla mnie?
Swoim zwyczajem odpowiadam – a co chciałbyś nim wyrazić?
Jakie masz potrzeby względem auta, jakie są Twoje wymagania i przede wszystkim – czy ma być spójny z Twoim wizerunkiem, czy ma go dopiero budować?
Jeżeli nie masz sprecyzowanej strategii na własny wizerunek, nie mogę Ci pomóc. Auto jest dopełnieniem osoby. Niestety, w pracy prawnika samochód często jest pierwszym elementem efektu halo, np. kiedy chcemy zaimponować klientowi, podjeżdżając pod jego siedzibę.
Jeżeli jednak jesteś w stanie powiedzieć, jaki jest Twój styl, gdzie masz zakreślone granice smaku i ekstrawagancji – możesz czytać dalej.
Wbrew pozorom marka nie jest ważna. Oczywiście są marki, których szanowany prawnik, pragnący uchodzić za świadomego użytkownika pojazdu, nie wymienia. Np: Volks… Nie! Brrr. Ta marka nie przystoi szanującemu się mecenasowi. Malutkie silniczki, słynące ze swej awaryjności i oszczędności, brak smaku i stylu. To samo Kia, Seat, Hyundai, Skoda. Od tej chwili zapominamy o tych markach, o ile nie jest to Skoda Superb lub VOX z lat 34-49. Do niektórych nadal mam sentyment.
I nie – Phaeton też odpada. Jest straszny.
Twoje auto ma być indywidualne. Musi się czymś wyróżniać. Tak samo marka musi nieść za sobą określony charakter. Naturalnie, można od razu kupić Jaguara, jednak i w obrębie tej marki łatwo popełnić błąd, np. kupując przednionapędową kopię forda Mondeo. Można także kupić f-pace, który według mnie z powodzeniem nawiązuje do wizerunku mecenasa dżentelmena. Ale.. nie w dieslu. Klekoczący czterocylindrowy „ropniak” pasuje tu jak klapki Kubota do garnituru Ermegilndo Zeldy. Tak, wiem, że mało pali. Jednak, jeśli to jest kryterium, dla którego wybierasz auto, drogi mecenasie – to nie są rady dla Ciebie.
A co jeśli nie stać Cię na nowego f-pace’a? Możesz kupić samochód używany. Wbrew pozorom auta o pewnej klasie można już kupić od 20-30 tys zł.
Zawsze możesz jeździć Range Roverem classic. Nawet dieslem. Wtedy zapewne będziesz chciał pokazać swój twardy charakter, przywiązanie do wartości i wolności. Łatwo rozczytać te sugestie, podobnie w kolejnych przykładach. Możesz kupić Nissana Patrola (każdego). Możesz kupić Toyotę Land Cruiser (każdą). To są typy-pewniaki. W czymś takim mecenas zawsze będzie wyrażał swój własny, niepowtarzalny styl.
Kolejna ważna cecha samochodu, nawet wiekowego – musi być czysty i zadbany! (w końcu odzwierciedla styl właściciela, prawda?). Oczywiście, terenówka może być chwilowo gustownie ubłocona. Pokazuje to klientom naszą bezkompromisowość w dotarciu do celu. Jeżeli jednak auto będzie tak samo ubrudzone podczas każdej wizyty, wskaże to na naszą niechlujność.
Osobną kwestią jest Audi – ulubiona i wymarzona marka wielu moich znajomych prawników. Mam wybitnie mieszane uczucia względem tej marki. Niby styl ma, niby nawet ma napęd – quattro. A jednak. Ja bym Audi nie jeździł. Jest mdłe. Każde. Nowe Q7 czy Q5 są bez polotu. Owszem, w zasadzie kupienie jakiegokolwiek Audi A6 przystoi prawnikowi, ale bardziej sędziemu, prokuratorowi, prawnikowi in-house… Jednak, celując w obsługę high class i management, nie możesz jeździć Audi. Chyba, że którymkolwiek modelem RS lub R8. R8 to auto sportowe, a to już inna para kaloszy.
Widać komu rodzice nie chcieli kupić na pierwsze auto Audi,wiec jeździł VW i koledzy się z niego nasmiewali. Żałosne, kiedy osoba która polizała trochę świata, i stara się zbudować wrażenie osoby która zjadła wszystkie rozumy. Argumentacja „Bo nie!” wskazywalaby raczej na mentalność dziecka.
Z jednej strony auto wspomina że auto powinno nas odzwierciedlać,a z drugiej jedzie po markach, przytaczanych zaledwie w procencie.
Pomijam porównanie diesla i benzyny strzeszcone do jednego zdania.
Niby osoba wykształcona, a przez tekst przebija jedno wielkie „nie znam się(ale znam parę marek) to się wypowiem”.
Szanowny Panie Bartoszu,
Od dłuższego czasu czekałem żeby napisać ten komentarz. Pański wywód jest wspaniałym pokazem braku wiedzy oraz poruszania się w sferze stereotypów. Zacznę może od Pańskiej opinii na temat diesli. Zdaje sobie Pan oczywiście sprawę iż mamy rok 2017, a silniki z samoczynnym zapłonem nie są już tymi silnikami co 20 lat temu. Bazuje Pan na starym i bardzo krzywdzacym (by nie powiedzieć prostackim) stereotypie o tzw. „klekotach”. Obecne silniki diesla wykazują się bardzo wysoką kulturą pracy. Niekiedy to oznaczenia na klapie bagażnika dopiero mogą nam uświadomić jaki to typ silnika.
Odnoszę wrażenie, że Pan mówi o samochodach, które Pan choć trochę zna. I na dobra sprawę nie ma w tym nic złego do czasu aż nie zaczyna Pan krytykować. Argumentacja „nie bo nie” jest również uwzgledniana w Pańskim zawodzie?
Co z markami Premium, o których Pan nawet przelotnie nie wspomniał? BMW, Mercedes-Benz, Bentley, Rolls-Royce, Cadillac, Maserati. Oczywiście nie stawiam wszystkich tych marek w tej samej linii. Jednak obiecuje iż w ofercie każdej z tych firm znajdzie Pan coś godnego prawnika.
W kwestii tego co ma sobą przekazywać samochód, który wybieramy. Co ze sportowymi samochodami, kabrioletami? Co z Ferrari, Astonem Martinem, Pagani, Lamborghini, Mclaren, Bugatti, Koenigsegg. Co z nowoczesnymi oraz klasycznymi reprezentantami rodziny muscle car? W kolejnym artykule pisze Pan o 911. Niestety muszę po raz kolejny zauważyć iż jest on strasznie infantylny.
Na sam koniec chciałbym poruszyć sprawę Audi. Nie rozumiem skąd taka niechęć do ten marki. O ile wygląd, który jest kwestia osobistą (również stwierdzam iż większość modeli wygląda przeciętnie) o tyle rozwiązania techniczne oraz osiągi nie podlegają dyskusji. Czy według Pana Audi S8 lub SQ7 nie będą wzbudzały respektu? Są to pojazdy, którymi poruszają się ambasadorzy oraz delegacje. Są to osoby, których wizerunek jest odrobinę ważniejszy od przeciętnego prawnika, a jednak nie wstydzą się poruszać takimi samochodami.
Proszę o opublikowanie tego komentarza oraz odpowiedź na niego. Jeśli nie czuje się Pan na siłach to proszę o odpowiedź na maila.
Pozdrawiam
Przepięknie i prawdziwie. Właśnie tak jest. Tak jak facet z klasą nie nosi polarów i dresów 24/7 tak samo nie kupuje oszczędnego heczbeka popularnej marki. Myślę, ze na pozaprawnicze profesje można śmiało zasadę rozciągnąć.
I nie ma w tym nic deprymującego. Tak samo możemy mówić o bourbonach (ekonomiczny z biedronki będzie dobrym wyborem tylko jeśli jesteś żulem) o muzyce czy literaturze.
Ermenegildo Zelda…a kto to????…wspinajac sie na wyzyny elokwencji co zapewne Pan Mecenas mial w zamysle poslugujac sie kwiecistym slownictwem oraz pretendujac do miana „superznawcy” mody i motoryzacji nie sprawdzil sobie Pan jak pisze sie nazwisko projektanta o ktorym zapewne nie ma Pan zielonego pojecia…ale z racji tego ze Polsce jest mniej znany to zabrzmi egzotycznie a Pana gust wyda sie czytelnikowi moze ekstrawagancki…oh te lapsusy jezykowe tak brutalnie ujawniaja brytalna prawde…pozdrawiam i polecam garbitur ale od Ermenegildo Zegna( stosujac na sile polska odmiane „Zegni”)
Na samochodach i garniturach faktycznie się pan zna…